Włodek potrafi postawić glajta jak nikt z nas...
01.jpg
02.jpg
15.jpg
03.jpg
04.jpg
05.jpg
06.jpg
07.jpg
08.jpg
09.jpg
10.jpg
11.jpg
12.jpg
13.jpg
14.jpg


Zdjęcia cyfrowe: Włodek

We wrześniu ponownie miałem okazję polatać trochę na paralotni. Poźnym latem i jesienią doskonałe warunki są m.in. w Alpach Weneckich, gdzie Bassano del Grappa jest ze względu na świetnie położone stoki i dużo słońca, prawdziwą „mekką” dla lotniarzy i paralotniarzy.
Lotnia to takie urządzenie ze stelażem w kształcie litery V (lata się w pozycji leżącej), a paralotnia to po prostu zszyte dwa kawałki tkaniny spadochronowej połączone linkami z uprzężą (lata się w pozycji siedzącej). Dużo słońca pozwalało doświadczonym w tym fachu „wykręcić się” na 4000 m przewyższenia; mój najlepszy wynik na wariometrze to 1960 m pod nogami. Bardzo pomocna podczas kręcenia jest obserwacja ptaków drapieżnych. Ludzie niestety nie mają instynktu wyczuwania kominów termicznych, mogą jedynie polegać na doświadczeniu, obserwacji ptaków i chmurek oraz innych glajciarzy. Przy sprzyjających warunkach byli tacy, którzy utrzymywali się w powietrzu 4 godziny, lub w lotach na odległość przelatywali powyżej 60 km.
Wieczorami w fajnym towarzystwie piłem rewelacyjne miejscowe wina, zagryzając równie świetnymi miejscowymi specjałami. Miałem też okazję uczestniczyć w „dożynkach” winnych. W rejonach, gdzie produkuje się wino takie festyny są bardzo popularne i zawsze bardzo wesołe. Nie innaczej było i tutaj. Wspaniałe grillowane mięska i różne wina do degustacji powodują, że po północy można się bez problemów dogadać z Włochami w ich języku, albo jakimś innym :-)
Polecam Wam bardzo paralotniarstwo – jest bardzo bezpieczne i coraz bardziej popularne. Nie jest wymagana szczególna kondycja; na startowiska wjeżdża się busem lub kolejką linową. Lata się w wielu przepięknych miejscach na całym świecie. Nauka jest bardzo łatwa, trzeba na nią poświęcić 2 tygodnie. To wspaniała przygoda i każdy może ją przeżyć.


POWRÓT



© 2009 by KKKT „Trawers”