I znów, tradycyjnie jak co roku, spotkaliśmy się na przedwielkanocnym „Jajeczku”...
Od kilku lat miejscem naszym spotkań jest pub „Emerald”. Kiedy spotkaliśmy się w tym miejscu po raz pierwszy, udało nam się zarezerwować trochę miejsca obok grającego zespołu Country Road; ciasno było jak cholera, ale znakomita muzyczka w wykonaniu Żaby i Krzyśka oraz atmosfera sprawiły, że od tej pory zawsze chętnie tu wracamy. Teraz znają nas już dobrze i dostajemy do dyspozycji całe pięterko. Tak było i tym razem, a dodatkowo okazało się na miejscu, że ponownie umilać nam będzie czas Country Road choć w nieco zmienionym składzie (niepowtarzalny Żaba i Misza).





Kliknij na zdjęcie aby je powiększyć.


Klubowicze dopisali, więc pomimo większego pomieszczenia i tak było ciasno. Miło było spotkać się ponownie; od pewnego czasu ściągają na nasze spotkania nowi-starzy znajomi i przyjaciele. Z zadowoleniem powitaliśmy więc po raz pierwszy w naszym gronie dyrektora Włodara i Wojtka Nasiłowskiego.



Kliknij na zdjęcie aby je powiększyć.


Nie wiem, czy uda mi się wymienić wszystkich obecnych, ale spróbuję zrobić to w zupełnie przypadkowym porządku, a więc:
Tolek, Grzyb, Wojtek Kacprzak, Kloziak, Stary i Młody Guma, Witek Drogoń, Roosevelt, Marek Zieliński, Szwagier, Jędrek i Michał Korczeniewscy, Kiciuś, Stary i Młody Graf, Krzysiek i Zbyszek Tkaczyki, Wojtek Knyż, Waldek Skrzek, Darek Cherubin, Pusiek, Krzysiek Mirowski, Waldek Czarniawski, Grześ Sokół, Artur Lewandowski, Jasiek Raczko, Wiesiek Włodarski, Wojtek Nasiłowski no i prezes oczywiście.



Każdy zamówił sobie piwko, atmosfera wyraźnie się rozluźniła... Prezes był czujny: nie zamówił sobie piwa Guinness, żeby nie być pierwszy (potem by mu wypominali, że pije najdroższe piwo!), zadowolił się czeskim Pilsnerem. W pułapkę dostał się tym razem Włodar: ze swojej skromnej dyrektorskiej pensji zadysponował Guinnessa bez wahania! (powszechnie wiadomo, że Guinnessa piją bezrobotni, ci co marnie przędą albo mało zarabiają...). Po uśpieniu czujności zawistnych dyrektorów i prezesów, nasz Prezes oczywiście spokojnie zmienił później piwo na właściwe.



Około 19.30 nastąpił najważniejszy punkt programu: składanie życzeń i dzielenie się jajkiem. Prezes wygłosił okolicznościowe krótkie przemówienie, które uzupełnił Jurek informując wszystkich, że niestety kilka dni temu odszedł od nas Marek Życzyński... Jeszcze przed Nowym Rokiem uczestniczył razem z nami w „Opłatku”, w styczniu jeździł na nartach w Czechach. Będzie nam Go bardzo brakowało...






Kliknij na zdjęcie aby je powiększyć.


Około 20.00 na scenkę wkroczył zespół Country Road; my kontynuowaliśmy rozmowy, wspomnienia, dyskusje... Pojawiały się kolejne szklanki piwa; zresztą muzyka skutecznie zachęcała do konsumpcji. Niektórzy nawet zdobyli się na odwagę żeby stanąć obok Żaby, słuchając wykonywanych przez niego przebojów rockowych (ale nie tylko).





















Kliknij na zdjęcie aby je powiększyć.


Niestety, wszystko co dobre – szybko się kończy... Trzeba było zbierać się do domu. Na szczęście niektórzy załapali się do wozu prowadzonego przez TRZEŹWEGO(!) Michała Korczeniewskiego. Tatuś się nie zmieścił i musiał biedny jechać zamknięty w bagażniku :-(



Do zobaczenia za rok!



Zdjęcia tradycyjnie – między kolejnymi piwami – robił przeważnie Prezes...



POWRÓT



© 2003 by KKKT „Trawers”